Sierpień to czas wielkich Szczurkowych wyzwań i podróży, w sumie lipiec też taki był, ale że już sierpień to o lipcu napisze później i tak pewnie się nie obrazi.

Lubię zdjęcia z okna, bo z okna roztacza się zawsze fajny widok, tutaj akurat widok na dachy z najfajowniejszego hotelu w Varazdinie.

W Rijece też bylo fajnie, i rybki były mniamuśne szczgólnie te smazone.

Nie wiem czemu maja tam tyle terminali, no chyba że ktoś używa czterech kart na raz.

Najlepsze miejsce parkingowe w mieście, ja przyjechałem tym małym żółtym (w końcu żółty był kolorem sezonu).

Każdy lubi aleje palmuchową, a w szczególności Szczurki, ta bardzo mi się podobała, chciałem ją nawet zabrać, ale ktoś je mocno wkopał no i poza tym na żółty skuterek by się chyba wszystkie palmuchy nie zmieściły.

Kolejka do karuzeli była długa, tak chyba na 20-30 ogonów, na całe szczęscie zostałem rozpoznany i wpuszczono mnie bez kolejki.

Na koniec to co każdy dwu i cztero nożny stwór lubi najbardziej, krewetuchy zwane Scrampi, strasznie dużo z nimi było zabawy ale mając 4 łapki poradziłem sobie znacznie lepiej niż reszta ekipy.