poniedziałek, 26 stycznia 2009

Oczopląs w CEPELII

Każdy ma swój ulubiony sklep, ja też mam:)
Zawsze tam wchodzę ale nie po to żeby coś nabyć drogą kupna tylko dla samego efektu, efektu oczopląsu, jak nie byliście tam nigdy albo nie mieliście nigdy odwagi to mogę Was kiedyś zabrać ze sobą, mam tam kartę stałego klienta. Kiedyś był jeszcze peweks, ale nie wytrzymał chyba konkurencji.

Jestem nieobecny

Jestem bardzo nieobecny, bardzo bardzo przepraszam. Ostatnio zostałem sam w domu i wcisło mi się na pilocie 4 i siedem i wyskoczył program Naszynal Dziografik, dowiedziałem się że panuje szczurzy wirus, ja nie wiem co to ten wirus ale usłyszałem że można go złapać na dworze, czym prędzej zakopałem się pod poduchą, nie wyściubiałem noska i jeszcze schowałem łapki pod siebie żeby nic nie łapać, a i jeszcze zagadałem ze swoim ogonkiem żeby też nic nie łapał bo on tez czasem bywa taki chwytny.
W obawie przed złapaniem czegokolwiek przeczekałem kilka dni, po czym postanowiłem działać:))
zadzwoniłem do tego Dziografika i poprosiłem o konsultacje. Strasznie się ucieszyli na wieść że proszę ich o radę i zaprosili mnie na badania full wypas i masaże.
Prześwietlili mnie od łapek aż po uszy i od noska aż po frędzelek eee ogonek. Czułem się gorzej niż bagaż podręczy, a wiem jak one się czują bo ostatnio jakiś niegodziwiec na lotnisku w Sofii kazał mi się położyć w takiej kuwecie, co najmniej jakbym był kotem i mnie chciał prześwietlać, właśnie dlatego mój przyjaciel kot nie podróżuje. Dla tych dociekliwych to to zielone na zdjęciu to móżdżek, może mały ale zawsze mój. Po przedługich badaniach okazało się że jestem przezdrowiutki i że jestem przeodporny na pewno nie złapie wirusa, zacząłem podejrzewać że może to łapanie wirusa to może być jednak fajne, ale do tego musiał bym kupić siatkę na kijku, jak na motyle. Domranoc, koniec, bzzz bzzzzz.

sobota, 17 stycznia 2009

Mały krok dla Szczurka, wielki krok dla człowieków.

To był bardzo dziwny dzień, to znaczy bardzo dziwne przebudzenie, troszkę niewygodne aż ogon zagiął mi się w prostokąt. Tak naprawdę nie wiedziałem gdzie jestem i co się ze mną dzieje.

Po chwili było jasne, szykowałem się do następnej podróży, tym razem w nieznane...
Zupełnie zapomniałem że podjąłem się tej trudnej misji znalezienia życia na innej planecie, na szczęście przypomniały mi o tym flesze i tłumy pragnące zrobić ze mną wywiad.


Po sprawdzeniu sprzętu i ustawieniu świateł żeby mój ogon wyglądał okazale, poszedłem na konferencję prasową.

Pytania były tendencyjne, z kim , po co , dlaczego i jeszcze raz po co i za ile, niestety wszystkie informacje na temat misji były ściśle tajne więc odpowiadałem "noł komets"


Wszystko co zdarzyło się później jest ściśle tajne i nie powinienem o tym mówić.
Dostałem bardzo ładny skafander, zaprojektowane specjalnie dla mnie ubranko i okulary ze specjalnym filtrem, mi się najbardziej podobały okulary, niestety nie było żółtych do wyboru ale przez srebrne też dobrze widać.


Podróżując z jednej planety na drugą poszukiwałem tego co miałem znaleźć, planety srebrne były milsze dla łapek niż te przezroczyste. Kiedy straciłem już nadzieję, a moje łapki były już bardzo zmęczone i ogon odmawiał posłuszeństwa ( plątał mi się między nóżkami), trafiłem do tajemniczej doliny pełnej dziwnych dziwów. Nie wiedziałem jak się nazywa, więc żeby zapamiętać nazwę podniosłem tylną łapkę i nadałem jej imię Dolina SzczurkoŁapki.
Na samym końcu Doliny SzczurkoŁapki znalazłem to czego szukałem, Życie Poza Ziemskie.
Pewnie niektórzy poczuli by się rozczarowani że nie dało się porozmawiać z kosmiczną formą życia, więc postanowiłem ją zatrzymać dla siebie.
Srebrzysta planeta okazała się jakaś taka troszkę oszukana, bo po moim przejściu zrobiła się czerwona, ale kto by się przejmował.
Po użyciu magnetycznej mapy planetarnej która nawigowała mnie w stronę domu, mając tylko jedno w głowie ( coś dobrego do jedzenia ), usłem smacznie.

Gdy znalazłem się już w domu umieściłem Roślinnego Przybysza z innej planety koło odkrycia z poprzedniej wyprawy Wielkiej Stopy ( ale to też tajemnica). Zabrałem też kawałem skafandra kosmicznego, taka mała pamiątka.

środa, 14 stycznia 2009

Zaczynamy głosowanie:)

Halo, halo bardzo bardzo nawołuję żeby na mnie głosować.
Apeluje też do Pana, Panie Prezencie.





Jeśli bliski jest Ci mój los, i nie chcesz żebym przegrał z tymi co się ubierają w Castoramie, kąpią się z bezdomnymi i klaskają u Rubika wyślij smska na numer:
Zagłosujcie wysyłając SMS'a na numer 7144 w treści wpisując H00907.
( koszt sms'a to 1,22zł z Vat )

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Moje autko

Każdy porządny Szczurek ma swoje autko, ja lubię niebieskie bo są najszybsze,
Moje autko nie ma jeszcze imienia bo wszystkie fajne są już zajęte, dlatego muszę chyba urządzić jakiś konkurs, albo coś.
Jak widać autko jest zadbane, nie widać śladów rdzy, a lakier jest błyszczący, ma fajny numer. Taki mój własny szczurkowóz.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Ja jako mała istotka bardzo rozumiem potrzeby tych najmniejszych..
Jednak jak zawsze gdzie się nie pojawię od razu wszystkie kamery są na mniej skierowane i pokazują mnie na telebimach

Jednak to nie ja byłem najważniejszy tego dnia więc postanowiłem to zmienić...
zrzuciłem kamerę ze statywu i postanowiłem zająć jej miejsce i ją udawać.

niedziela, 11 stycznia 2009

Uwielbiam konkursy

Jak byłem mały wygrałem paczkę makaronu, ale znam kogoś kto wygrał żywą kurę, tylko co z kurą można zrobić...
http://www.blogroku.pl/szczurkowy,gw3mc,blog.html

Ciekawe co tu można wygrać, ehhh ja bym chyba chciał jakiegoś łakocia najlepiej żółtego, bo czerwone stają mi w gardełku, a zielone są takie jakieś za miękkie i niewyraźne, ale skuter też się nada byle nie brązowy bo one są za szybkie.

piątek, 9 stycznia 2009

Z mojej obserwacji wynika ze:

Ostatnio czuję się taki jakiś obserwowany.

wtorek, 6 stycznia 2009

Sylwestrowy czar i Nowego Roku przypadków kilka

Zacząłem od planu doskonałego, okno na świat, lampki świetluchy jako stanowisko obserwacyjne i oczekiwanie na śmieszne ognie.

Troszkę się dłużyło, a Żyrafka zaczęła mnie namawiać na małe przebieranuchy, zgodnie z najnowszymi trendami przebrałem się za pół-szczurka pół-ptaka.

Zabawa była przeprzednia:) Żyrafka miała przebrać się na żarówkę ale .....

Ostatecznie ograbiła mnie z piórek, zostawiając co nieco na główce, czułem się tak jakoś pół-szczur pół-nago, w tym miejscu pragnę pozdrowić pół-kobietę pół-mistrza scrabble :))) oraz pół-kobietę pół-szyszkę.

niedziela, 4 stycznia 2009


Tak podróżowałem po plaży na wyspie z palmuchami, ładne widoki, moskito i inne tropikalne wyliczanki ene due rabe...

Palmy miały kokosy ale pan z taczką je podkradał z mojego ogrodu a potem sprzedawał z taczuchy za 2 $.

Nigdzie się nie ruszam bez Żyrafki i Pani Kruliczkowej, ale żeby w trójkę w jednym łóżku... ale to w końcu wakacje.

piątek, 2 stycznia 2009

Być gwiazdą gwiazdą, usługa specjalna SZCZUR BIZNES KLAS ( photo by BLACKLIGHT.PL )
Nie pamiętam jak do tego doszło, był bardzo miły w dotyku (zostaliśmy przyjaciółmi).
Kurort baj najt, i Henia za ladą, ciągle te flesze
Pomarańczowy jest bardziej wygodny niż szary.

Każdy jakieś hobby ma, a ja w domu mam homara, Szczur na deckach ślicznie gra:))
Jak zwykle szczęście dopisuje, tylko łapki się zmęczyły od trzymania tych żetonów

Przyjaciele z kurortu:)