W obawie przed złapaniem czegokolwiek przeczekałem kilka dni, po czym postanowiłem działać:))
zadzwoniłem do tego Dziografika i poprosiłem o konsultacje. Strasznie się ucieszyli na wieść że proszę ich o radę i zaprosili mnie na badania full wypas i masaże.
Prześwietlili mnie od łapek aż po uszy i od noska aż po frędzelek eee ogonek. Czułem się gorzej niż bagaż podręczy, a wiem jak one się czują bo ostatnio jakiś niegodziwiec na lotnisku w Sofii kazał mi się położyć w takiej kuwecie, co najmniej jakbym był kotem i mnie chciał prześwietlać, właśnie dlatego mój przyjaciel kot nie podróżuje. Dla tych dociekliwych to to zielone na zdjęciu to móżdżek, może mały ale zawsze mój. Po przedługich badaniach okazało się że jestem przezdrowiutki i że jestem przeodporny na pewno nie złapie wirusa, zacząłem podejrzewać że może to łapanie wirusa to może być jednak fajne, ale do tego musiał bym kupić siatkę na kijku, jak na motyle. Domranoc, koniec, bzzz bzzzzz.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz