wtorek, 10 lutego 2009

Z wizytą u Pana Jana, zawody na najlepsze wąsy i brodę oraz prezenty.

Dnia pamiętnego chyba siódmego lutego, ale nie pamiętam do końca bo ja jako Szczurek nie mam szczególnej pamięci do dat, ale była to sobota pamiętam bo były imieniny kota, skubany ma fajnie, co tydzień imieniny ma, i jedzenie dostaje trzy razy dziennie, hmmm chyba trochę chciałbym być takim kotem.
A więc w sobotę wybrałem się w odwiedziny do Pana Jana, nie znałem go wcześniej mimo że dużo o nim słyszałem. Na początku badałem wszystkie mysie zakamarki ( stan myszy "zero" ) w celu najlepszych ujęć fotograficznych, najfajniejsze były niebieskie wałeczki:) i to całkiem wygodne jak na ten kolor.

Mimo że do Pana Jana przyszło całkiem sporo znajomych, każdy robił sobie z nim zdjęcia, mnie zainteresował dziwny swór, chyba to szop był, ale on był dziwny, próbowałem z nim zagadać, ale jakiś mało rozmowny był, podszedłem nawet ze dwa kroki do niego, a on nic, potem słyszałem że pokłócił się z bazyliszkiem i go w kamień zamienił z dobry tydzień temu, dobrze że ja mam normalnych znajomych.
Po pewnym czasie zmęczyły mi się łapki wiec zagadałem z taką miłą jedną, fajna była :) miała duży pompon na czubku i trochę różowe rękawiczki.
Moja obecność została jednak bardzo szybko zauważona i poproszono mnie o pozowanie, mecząca ta sława ale zawsze dostaje łakocie za kilka fotek, a że każdy Szczurek to łasuch to nie potrafiłem sobie odmówić i czym prędzej wskoczyłem na statyw.
Zrobiłem pamiątkowy obrys i dałem pamiątkowy wpis. Chyba muszę troszkę schudnąć bo z obrysu wynika że mam małą nadwagę.
Mimo tej całej bieganiny były też bardzo miłe i przyjemne dla każdego Szczurka chwile, zostałem wybrany na najbardziej owłosionego i uczestnika wizyty u Pana Jana, dostałem za to nawet upominka:))
A muszę powiedzieć że konkurencja była nie mała ( podobno to najbardziej prestiżowe wyróżnienie ), poniżej umieszczam zdjęcie z Panem Gandalfem, który zajął drugie miejsce ( niestety nagrody były tylko za pierwsze czyli dla mnie). Pan Gandalf podobno miał coś wspólnego z pierścieniami ale nie chciał się przyznać.
Miejsce trzecie zajął Pies Roman ( zdjęcie z rodzinnego albumu poniżej).


Była też skrzydlata parka, ale oni startowali poza konkurencją. PODSUMOWANIE: Wizyta u Pana Jana była bardzo ciekawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz