A więc w sobotę wybrałem się w odwiedziny do Pana Jana, nie znałem go wcześniej mimo że dużo o nim słyszałem. Na początku badałem wszystkie mysie zakamarki ( stan myszy "zero" ) w celu najlepszych ujęć fotograficznych, najfajniejsze były niebieskie wałeczki:) i to całkiem wygodne jak na ten kolor.
Mimo że do Pana Jana przyszło całkiem sporo znajomych, każdy robił sobie z nim zdjęcia, mnie zainteresował dziwny swór, chyba to szop był, ale on był dziwny, próbowałem z nim zagadać, ale jakiś mało rozmowny był, podszedłem nawet ze dwa kroki do niego, a on nic, potem słyszałem że pokłócił się z bazyliszkiem i go w kamień zamienił z dobry tydzień temu, dobrze że ja mam normalnych znajomych.
Po pewnym czasie zmęczyły mi się łapki wiec zagadałem z taką miłą jedną, fajna była :) miała duży pompon na czubku i trochę różowe rękawiczki.
Moja obecność została jednak bardzo szybko zauważona i poproszono mnie o pozowanie, mecząca ta sława ale zawsze dostaje łakocie za kilka fotek, a że każdy Szczurek to łasuch to nie potrafiłem sobie odmówić i czym prędzej wskoczyłem na statyw.
Zrobiłem pamiątkowy obrys i dałem pamiątkowy wpis. Chyba muszę troszkę schudnąć bo z obrysu wynika że mam małą nadwagę.
Mimo tej całej bieganiny były też bardzo miłe i przyjemne dla każdego Szczurka chwile, zostałem wybrany na najbardziej owłosionego i uczestnika wizyty u Pana Jana, dostałem za to nawet upominka:))
A muszę powiedzieć że konkurencja była nie mała ( podobno to najbardziej prestiżowe wyróżnienie ), poniżej umieszczam zdjęcie z Panem Gandalfem, który zajął drugie miejsce ( niestety nagrody były tylko za pierwsze czyli dla mnie). Pan Gandalf podobno miał coś wspólnego z pierścieniami ale nie chciał się przyznać.
Miejsce trzecie zajął Pies Roman ( zdjęcie z rodzinnego albumu poniżej).
Była też skrzydlata parka, ale oni startowali poza konkurencją.
PODSUMOWANIE: Wizyta u Pana Jana była bardzo ciekawa.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz